mar 01 2006

Kino


Komentarze: 0

Siema...Ostatnia notke pisalem przed wczoraj...no i mojim zdaniem to jest za szybko na nastepna...ale nie mogl bym nie opisac tego dnia. Wiec zaczelo sie to tak ze od tygodnia bylismy umowieni z Ulą, Olem i Miśką do kina...no i przyszedl dlugo oczekiwany piatek...no i ja sie tu jush ciesze jak male dziecko z klockow lego...iiii...i tu nagle dzwoni mamuska ze dostala wezwanie do szkoly...nie wie w jakiej sprawie wiec mam niby czekac na nia w domu...a ja nie moglem czekac bo bylem umowiony do kina...wiec kminie i kminie czy czasem nie zrobic tak zeby jednak pujsc do kina...no ale bym mial taka lipe ze ja pindole...ale co tam...pomyslalem sobie ze nie moze sie wszystko spieprzyc przezglupiego Dominika...wiec postanowilem isc do kina wbrew woli mamuski(=D)...no i jush przychodze do domku...iiii...tatus mowi ze nigdzie nie ide bo musze czekac na mamuske...no ale ze tatus to tatus to powiedzialem mu cala historie z tym pajacem i zadzwonil do mamuski i powiedzial ze moge jechac...nawet mnie podwiozl do Uli. No i dopiero teraz sie zaczyna cala fajna historia...Wiec gdy Ula wyszla ze swojego przepieknego domku (nie sciemniam) powedrowalismy na przystanek gdzie mielismy sie spotkac z Miska i Olem...no ale ze bylo jeszcze duzo czasu to powedrowalismy po Miske...a tu sie okazuje ze Miska z Olem jush poszli...i sie minelismy...wiec Ula szybko telefon (moj bo na swojim nie ma kasy) i dzyn dzyn do Miski...no i sie zgadaly...i sie narescie spotkalismy...Ula z Miska jakies tam przytulanki...a ja z Olem nasze przywitanie...czyli hyhahohe rekomoma i jest...no i powedrowalismy do biedronki po bilety...i ja musialem moja madra karteczke wyciagnac...nie wazne jaka karteczke...a Ula sie wkurzyla ostro...potem musialem ja przepraszac (nie ostatni raz w tym dniu) no ale mi wybaczyla...Wkoncu dojechalismy do kina...zajelismy nasze miejsca...jak to miska powiedziala nie do konca nasze...ale po pewnych poprawkach juhs nasze...jeszcze sie nie zaczal film a madra Ula co zrobila...byla tak zafascynowana tym dniem ze co...no co??...no jak to co...porwala swoj bilet...i jak jush go porwala to dopiero sie skapnela ze go porwala...no ale dobra...wkoncu sie zaczol film...i tutaj nie bede duzo pisall bo to tu jest dosc ze tak opwiem prywatnych spraw...moge tylko napisac ze ja z Olem to troszke spalismy...ja tylko slyszalem jak sie cisgle Miska z Ulka brechtaja....Ale wowle bylo cudnie...czasami az za cudnie (:P:P:D:D). Jak skonczyl sie film to Uli i Misce zachcialo sie gum (ale takich zwyklych do zucia) no i poszlismy do kiosku...tam znowu mialy obie ostra banie...nie wiem nawet z czego...no ale dobra...nastepny cel pizzeria...za duzo ludzi...wiec poszlismy do mc donalda...tam zjedlismy co nie co...Ula znowu sie na mnie wkurzyla...po raz 3...2 nie opisywalem bo to nasza sprawa...no wiec poszlo o to ze za duzo powiedzialem co mozna by bylo kupic za 5000 zl...wkurzona Ula wyszla z mc donalda z Miska...a ja z Olem zostalismy...
-spokojnie Olo wroca
-no nie wiem
-spokojnie
-no nie byl bym taki spokojny
-mowie ci wroca
No ale nie wrocily...i musielismy je gonic (:P:P)...To w sumie bylo by na tyle...bo to ze wrocilismy na piekary A odprowadzilismy Miske a potem Ulke nie bede jush pisal...ale wiedzcie ze bylo FAJnie...potem nie chcialem puscic Uli do domu...bo nie chcialem zeby sie jush konczyl tak CUDNY dzien...No ale niestety sie skonczyl...Wrocilem z Olem do mnie do domku...Olo poczekal na brata...az po niego przyjedize...Olo odjechal...ja poszedlem do mamy na kazanie w sprawie sql...mamuska pogadala 10 min (tak jak sie spodziewalem) i przyszedl Kubus do mnie...i dalej jush nie musze chyba pisac bo kazdy wie co sie dzialo...czyli dzialo sie to ze byla bania...No a teraz siedzie o 10.16 i koncze jush note...mam nadzieje ze dobrze opisalem ten CUDNY dzien i o niczym nie zapomnialem...i sory ze nie
napisalem co dzialo sie pod czas filmu ale to naprawde nie wasza sprawa...No wiec koncze jush ta notke..i pozdrowionka: szczegolnie dla Uli...dla niej tesh wielkie BUSIIIIIIIIII, dla Misi, Ola, Ani ktora jest na mnie zla ( :(:( ), Kuby...mojej zajebistej klasy...aha i Kozaka ktory mnie wspiera przed zasnieciem na lekcjach...wielkie dzieki brachu :) No to zegnam ozieble z lekka nuta ironi (jak to mowi mamuska Olka) i do nastepnej notki...ktora bedzie czuje bardzo szybko...bo moze w poniedzialek

lol-chs : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz