When The Sun Goes Down
Komentarze: 9
Ostatnio opisywalem...hmmm...jush sprawdzam w notatniku...ach...jest...piatek...wiec teraz sobota...i widze ze pisze mi "OLO u mnie"...hmmm...i wlasciwie to wiem tyle co ten notatnik...bo nie wiem co gdzie i jak sie dzialo...pewnie OLO wciumkal u mnie obiadek i te sprawy...potem jaki dworek i te sprawy...Niedziela...aaaaa...tutaj to sie wykaze pamiecia...i powiem wam tyle ze....UWAGA UWAGA!!...gralem w pilke...XDXDXDXDXDXD...tylko ze maly problem byl...a mianowicie taki ze...kondycja...kondycja...taaaa...ja to jej wlasciwie nie mam jush wowle...niedosc ze papierosy...to jeszcze nie gralem w gaŁe jakies 2 lata...bo nie przypominam sobie zebym cos w tamtym roku gral...napewno cos tam sie pyknelo...ale nie tak jak kiedys...pobiegalem 30 min...i myslalem ze "pluca wypluje"...kiedys to sie biegalo 2 h w 30 stopniowym upale...i byl gicior...a teraz...X/...jush sie do tego nie nadaje poprostu...jush z tego wyroslem ...W poniedzialek to byla tak ze bylo tak...tatus moj kochany kupil mi komoreczke...XDXDXD...Sony Ericksona k300i...musialem sie pochwalic...XDXDXD...i teraz tak patrze w notatniku ze mi pisze "U Misi"...tylko jest maly problem...nie wiem z kim tam bylem...hmmmmm...raczej z OLEM sie tam znajdowalem...ale czy na pewno...to sie okaze pewnie w komentach...a licze na to ze bedize ich duzo...We wtorek byla wycieczka do...hmmm...wlasnie gdzie to bylo...bo jush nie pamietam...skleroza nie boli jak to mowi Masti...aaaaaa...jush wiem...do Legnickiego Pola??...jakos tak...bylismy w muzeŁum...jaki klasztor czy cos w tym stylu...ni chu...nie wiem jaki to byl klasztor...ale cos zwiazane z...benedyktami??...pfff...nie wiem ...moze i tak...wiem ze bylo calkiem zajebiscie...XDXD...potem musialem pogadac z Ula...i tak tesh sie stalo...po wycieczce poszedlem z Ula i sobie wyjasnilismy kilka spraw...W srode byla "wycieczka" do "teatru"...a tak naprawde to do atrium...z poczatku wszyscy mysleli ze bedize lipa...i potem tesh pewnie tak mysleli...ale ja sie przyznam i powiem ze mi sie to nawet podobalo...bo podziwiam tych co tak potrafia wyjsc na scene i zagrac cos...ja to bym sie zesr...zestresowal bym sie i nie wyszedl bym...wiadomo co tam sie dzialo w tym atrium...czyli teksty typu "zamknij morde" itd...jak dla mnie nie bomba...na pocaztku ogladalem ale po jakiejs godzinie postanowilem sie kimnac...i troche pospalem...potem sobie ESKI posluchalismy z Kozakiem...po atrium odprowadzilem Ule do domciu...po powrocie do domciu wyszedlem sobie znowu pograc w nozke...W czwartek po lekcjach przybyl do mnie OLO...i zrobilismy sobie kulturalny picnic (czyt. piknik)...zamiary byla takie zeby sobie kupic co nie co piwka...nie za bardzo wyszlo...i kupilismy 2 tymbarki litrowe...i 2 paczki czipsow...XDXDXD...i tutaj nasuwa sie pytanie...czy my spadamy na psy czy sie poprawiamy...niech kazdy sobie odpowie na to pytanie...bo ja sam nie wiem...Piatek byl bardziej ekscytujacy??...hmmm...to sie zaraz okaze...W szkole na w-fie mielismy ogladac ponoc "mecz"siatkowki...to nawet dobrze...bo mi sie nie chcialo cwiczyc i nie wzialem nawet stroju...i siedzielismy na trybunach i ogladalismy "mecz"...nie wiem moze i ja sie myle...ale jak na moj gust...to mecz to mecz...a nie bieganie w kolko...rozciaganie sie...throwanie (czyt. trołanie (z ang. rzucanie)) pilka do siebie...lezenie na ziemi...i takie sprawy...jak na moj gust to to jest raczej rozgrzewka a nie mecz...no ale co sie bede z w-fista sprzeczal...on lepiej wie...wkoncu jak w-fista mowi..."No chlopaki...nareszcie zobaczycie mecz siatkowki na wysokim poziomie" to co mu nie uwierze...na fizyce "prawie" ucieklismy z fizyki...w sumie to do ucieczki cala klasa zbierala sie jakies pol godziny...a najlepsze bylo to ze to wszystko dzialo sie na lekcji...pani do nas "Jak chcecie to idzcie sobie...ja wszystkim wpisze nieobecnosc i jush"...wszystko bylo by dobrze gdyby nie Monika...bo kujonka jeb...glupia nie chciala isc...no to inni jak jush uslyszeli ze jedna osoba nie idzie...to tesh postanowili nie isc...super zgrana klasa poprostu...a takie Moniki to tylko wyrznac z tego swiata...po lejbach odprowadzilem Ule do domciu...jak zwykle zreszta...potem z OLEM i Wojtasem poszlismy do Misi...w Sobote bylem umowiony z OLEM do Bartka...a potem mialem isc do Uli...i tak od 15 do 17 posiedzielismy u Bartka...a potem ja wybilem do Uli...i...a z reszta...nie bede tego opowiadal...to bedize nasza tajemnica jak wtedy bylo...i co wtedy sie dzialo...W niedziele mial do mnie wpasc o 14 OLO...wyszlo na to ze przyjechal o 16 X/X/...W poniedzialek wiem tylko tyle ze odprowadzilem Ule do domu po sql...a potem mnie magiczne bobry porwaly...bo nie wiem co sie potem dzialo...i nawet moj notatnik mi nic nie mowi...bo zapisane mam tak "pon- "...nic tam nie ma...to jedzmy dalej...we wtorek byl u mnie OLO...i jak jush sobie odjezdzal ode mnie czyli gdzies tak o 19...chyba o 19...to nas taka faza zlapala...zaczelismy sobie wyobrazac co by sie stalo jak by go samochod potracil...bo OLO jak jedize do mnie albo ode mnie to slucha sobie grajacego Johna...i bylo kilka fajnych pomyslow co do tego przejechania...ale to trzeba widziec...bo sie nie da tak o sobie opowiedziec takich rzeczy...W srode mialem fajne przebudzenie...po ciezkiej bitwie z budzikiem...a wlasciwie z komorka (SE k300i XDXP)...otworzylem oczy i pierwsze slowa jakie wypowiedzialem to "JEBANA SZKOLA!!!!!"...a wlasciwie je wykrzyczalem a nie wypowiedzialem...w sql na w-fie zrobilem sobie mala sesje zdjeciowa dziewczyn z mojej klasy XDXD...ale wszystkie zdjecia pousuwalem bo sie na mnie jedna osobka wkurzyla troszeczke...XDXD...ale byly fajne...a na matmie jak mnie Kozak nie ugryzl...normalnie myslalem ze mu glowe urwe...tak mnie napier...bolalo...a taki slad mialem ze ohoho...2 dni czerwona reke w miejscu wbica sie jego zebow w moja reke mialem...a wlasnie...w srode ucieklem sobie z 2 ostatnich lekcji...to byl pierwszy raz od poczatku zimy...pierwszy i ohoho...na 100000000% nie ostatni...bo w lecie to ucieczki to codziennosc...wiec w srode 12 kwietnia 2006 roku zaczalem moj sezon ucieczkowy...a jak moj to i tesh Mastiego, Kozaka i Szczepana...po lekcjach jak zwykle odprowadzilem Ulcie do domciu...W czwartek spotkalem sie z Ula, Misia i OLEM...i nie bede opisywal nic...bo mi sie nie chce...ale bylo zajebiscie...W piatek...czyli wczoraj takze spotkalem sie z Ula, Misia, Olem, Wojtasem a potem z Bartkiem...i tesh mi sie nie chce tego pisac co tam sie dzialo...no to to by bylo na tyle
Wiem ze nota moze byc troche nie dopracowana...i nudna...ale to przez to ze pisalem ja na sile...bo strasznie mi sie nie chcialo pisac dzisiaj...ale jakos wyszlo...i nawet nie jest dluga ta nota...i sory za ostatnie 2 dni...ale nie moglem albo nie chcialem ich opisywac...to co moglem opisalem...i mam nadzieje ze sie podobalo...a jak nie to nie moj problem...tylko wasz...
Podrawiam Ule (Busiolek dla Ciebie), Misie, OLA, Wojtasa, Bartka, Kozaka, Mastiego, Szczepana i cala moja klase...
Aha i jeszcze chcialem rzyczyc wszystkim wesolego jaja...
Przecineczek te sprawy i po mesku...wiadomo o co cho...a jak nie wiadomo to wasz pech...NARA!!
ze
nie
skomentowalam
ale
jak
nastepnym
razem
napiszesz
notke
to
dam
lepszy
comentarz
papa =*
sciskam =)
i
zegnam
pozdrowionka i buziaczki:
buziaczki dla Twierdzy.. (zawsze w moim sercu)
a pozdrowienia to (pofatyguję się i wymienię większość osób):
dla Ciebie (bo jesteś spoko ziomem i wogóle..
WieNC...
Sprawa Nuber One: DzieNkujeM bardzo za jakże miłe słowa na mój temat i wowle...że niby super przyjaciel itp... a ja po prostu glodny byłem...to przyjechałem xD <----TO BYŁ ŻART x]
Sprawa Number Two: Ni Ma Takiej Sprawy (chyba) =]
Tak więc jeszcze Sprawa Number Three: pozdrowienia
Pozdrawiam...hmm...was=]
Narazie=)`
Dodaj komentarz