Wtorek, Sroda, Szatnia, Pingiel, Pewna Osobka...
Komentarze: 15
Siemka...=]
Znowu pisze za szybko...bo 2 dni minely...no ale co zrobisz...jak trza to trza...a wlasciwie nie trza tylko nuda...ale zrymowalem...i oprocz nudy to postanowilem dbac o tego bloga...a nie tak jak z tamtym...ze napisalem 3 noty i nara...nie nie...o ten blog bede dbal...noty raz na 3 dni...i czasami czesciej...np. tak jak dzisiaj...
No to zaczne od wczoraj...a wiec wczoraj byl wtorek...a we wtorek dzialo sie tyle ze byla szkola...Wiec dzien zaczol sie tak...nie nie...moze inaczej...bo dzien 29 lutego skonczyl mi sie tak ze poszedlem o 1.30 w nocy spac...no i potem zaczol sie od nowa...No wiec dzien zaczol mi sie na nowo o godzince 8...a wlasciewie o 8.15...bo jak wstalem o 8 to postanowilem pospac jeszcze do8.05...potem do 8.10...potem o 8.15 moj budzik mnie zdolal zbudzic...ale walczylem z nim ostro...no ale wkoncu buudzi to budzik...jak kiedys wygralem z budzikiem to wstalem o 12...i do szkoly jush nie poszedlem :P:P...wiec w tej nierownej walce wole przegrywac...no ale dobra...Wiec wstalem o 8.15 ubralem sie i podreptalem do sql...a dzien wczesniej Szczepan sciemnil mi ze mamy na 8.50...ale jak sie potem w polowie drogi do sql (od Szczepana polowa drogi do sql to jakies 15 metrow...no ale spoko) mielismy na 9.40...ja mu to mowilem...ale on ze nie...no bo po co...mamy na 8.50...bo po jakiego wala spac sobie godzinke dluzej...no to se pomyslalem ze moze chlopak ma racje...no i sie wrobilem w ostry bigos :P:PNo ale dobra...wrocilismy do mnie na chate...na szczescie nie mam za daleko do sq...wiec mozna spokojnie chodzic sobie na wagary do domciu...potem lekki kicik tatusiowi czy kto tam jest w domu ze lekcji nie mialem ostatniej...albo jak to czasami bywalo 5 ostatnic;];]...i siedzi sie w domu...no wiec siedzielismy sobie w tym domu ze Szczepanem...troche se jeszcze na kompie posiedzialem...no i ponownie wyruszylismy w dluga droge do sql...w sql prawie nic sie nie dzialo...1. chemia...pierwszy raz z chemi rozumialem temat...2. polski...zmula z dawidowicz...bo zastepstwo...a wlasnie...bo jak by ktos nie wiedzial to nasza klasa ma takiego farta ze mamy polaka z dyrkiem...Szanownym Panem Duzym Wasem...idol Kozaka;];];]...3. tesh polak...czyli to samo co wczesniej...4. rela...o i tam sie troche dzialo...bo przed nasza klasa lekcje mial Szczepana brat...xywa Marecki...no i zaczal cos o jakims telefonie napieprzac...no to ja mowie...ze taniocha...ze jakas lipa za 5 zl...ze staroc itd. ...Marecki sie wkurzyl i zawolal Kartoflaka...widzac po ich zamiarach to chyba chcieli mnie...hmmm...zabic??...nie nie...raczej chcieli mnie wgniesc w sciane...bo mnie jakos tak dziwinie w sciane barami przygniatali...ale spoko...uratowala mnie pani katechetka...potem jak zreszta co religje poszedlem na nia...a nie powinienem bo ja na rele nie chodze...ale spoko...5. anglik...przed ostatnia lekcja z praktykantkom...szkoda...bo byla fajna...nie ze z wygaldu...bo tutaj to raczej nie blyszczala...ale fajnie prowadzila lekcje...no i do domku...No i tutaj to sie zdziwilem...ja se wchodze do mojego wlasnego domu a tu co??...Olo ciumka obiad...pierwsza rzecz jaka widze po przyjsciu ze sql do domu to Olo jedziacy...a wlasciwie ciumkajacy obiad...chamstwo poprostu;];]...no ale zjedlismy...posiedzielismu na kompie...Olo powiedzial mi zajebista rzecz...ale nie moge wyjawic...ale Olo patent miales zajebisty...noralnie Nobla powienienes dostac...no a po tym siedzieniu u mnie w domku nadszedl czas na wyjscie z niego...bo bylismy umowieni z pewna osoba...no wiec poszlismy do tej osoby...posiedzielismy z nia...polazilismy po dworku...sory ze tak malo pisze ale nie moge powiedziec gdzie bylismy...mam nadzieje ze wybaczycie;];];]...po jakis 3 h wrocilismy do somku i Olo pojechal do domku...ja sie pouczylem jakies 3 minutki...bo nic nie mialem do nauki...obejrzalem se "Cienka Czerwona Linie" poraz 100000000000000...ale film zajebisty...normalnie tesh Nobla powinien dostac...tylko koncowka smutna...jak zabili glownego bohatera...tam to normalnie lzy to mi tryskaja z oczy a nie leca...nie no sciemniam...nie plakalem ale naprawde smutno koniec...potem lulu...i sroda...Tutaj to jush bez zadnych bledow na 8 do sqlki...w sql przez caly dzien przygotowywalem sie do spr. z fizy...a oprucz tego to jak zawsze...choociarz nie...tutaj blad...nie bylo tak fajnie jak zawsze...bo Ania mnie troszku wkurzyla...Kozaka nie bylo znowu...pani praktykantka poszla w piz...poszla sobie...i spr. z fizy...ale oprucz tych strasznych rzeczy bylo fajnie...na w-fie se w piNNNg poNNNga popykalismy...dostalem w du...dostalem od Szczepana 2 razy i od Mastiego raz...sie troszke wkurzylem...a wlasnie...a przed w-fem byla mala bujka...tzn nie bujka...klasa Mareckiego miala w-f z nami...i Kartoflak mnie zauwarzyl...zaczol biec...a raczej szybko kroczyc...ja zamknalem sie szybko w szatni...i trzymalem drzwi...nagle cala klasa rzucila sie na drzwi zeby mi pomoc...ale nie dalismy rady...bo do nich dolaczyl jeszcze Bzdziwgwa...zlapali mnie w trojke (Marecki, Kartoflak, Bzdziagwa) i znowu probowali wgniesc do sciany...zburzyli mi wlosy...dostalem liscia od Bzdziagwy (ale takiego lekkiego na rzarty)...ale nie dalem za wygrana...Kartoflak dostal buta ode mnie w dupe ;];];]...no i to chyba bylo by na tyle...po powrocie do domu zadzwonila do mnie Ula...pogadalismy 11 min. (ta to rachunek za telefon to bedzie miala ostry bo to nie pierwszy raz tak telefon) a teraz siedze jush od jakis 2 h nad blogiem...bo najpier mi sie cos skopalo...a teraz pisze note...a wlasciwie ja koncze...
Na zakonczenie jeszcze pozdrawiam...Ule...sory jej nie pozdrawiam....ja caluje...i to bardzo goraco ja caluje:P:P Teraz pozdrawiam...Miske......Olka...Anie...Kube...Szczepana...Mastiego...Pania Praktykentke...i w sumie to by bylo na tyle... Narazie i do nastepnej noty...czyli za jakies 3 dni...
In world without walls and fances who needs Windows and Gates?
PoZdRO 4 U.. Misia.. Ania.. Ula.. Wojtas.. Kubuś.. i dla Kozaka.. żeby się poczuł się spełniony...=P
Pozdrowionka
Dodaj komentarz