Komentarze: 8
Siemka...=]
W sumie to ja pisze note bo mi sie zajebi...strasznie nudzi...no ale tesh dlatego ze troche sie wydarzylo od piatku...Wiec zaczne od soboty...A wiec w sobote byly urodzinki mojego dziadziusia...a ze dziadzius mieszka w Chojnowie to nie moglo sie obyc bez spotkania z Tomusiem...najpierw bylo kminienie jak to by ise z Tomusiem dogadac co do spotkania...kminimy i kminiy i wpadlismy na pomysl...a wlasnie...ja tu tak ciagle pisze w liczbie mnogiej...a to wszystko dlatego ze ja tam bylem z Kuba...bo wkoncu jestesmy kuzynami...a wiec moj dziadek to takze i jego dziadek;];]...No to teraz wracam do soboty...no wiec wpadlismy na pomysl zeby wziasc wielka, ciezka, zolta z jakimis liczbami...czyli poprostu ksiazke telefoniczna...i zadzwonilismy do Tomusia...ale zajete...i tak z 5 razy...i wpadlismy na lepszy pomysl...czyli poprostu pujsc po niego...fakt ze nie wiedzielismy gdzie mieszka...ale jakos po wielu poszukiwaniach niczym poszukiwacze zaginionego skarbu znalezlismy Tomusiowy domek...a raczej mieszkanie...a wlasciwie nie znalezlismy...bo to Tomus znalazl nas...ale nie chce mi sie pisac o tym jush w jaki on to sprytny sposob zrobil...a wlasciwie co mi tam...no wiec Tomus znalazl nas tak ze wyjzal przez okno swojego pokoju i nas zauwazyl:P:P No wiec polazilismy troche po dworku...zjedlismy kilka chrupkow...a raczej kilka paczek chrupkow...posmialismy sie troche....itd. ...wrocili my do domku i co dalej sie dzialo to sory ale nie moge napisac...tylko my dwaj wiemy co sie dzialo...ale spokojnie...wiem co sobie myslicie co sie dzialo...wiec zapewniam was ze nie to co sobie myslicie...Nastepnie byla niedizela...a w niedziele to sie nic nie dzialo...siedzialem w domu...i sie uczylem...slyszycie...a raczej widzicie...jaaaaaaaaa...jaaaa sie uczylem...i sam sie troche zdziwilem...bo ja i sie uczyc...ci ktorzy mnie znaja wiedza jakie to jest dziwne...to jest tak dziwne ze nie da sie tego opisac...no ale odrazu bylo widac wyniki tego wszystkiego...a mianowicie 4 z polaka i 5 z histy:P:P:P:P...jak ja dawno nie widzialem takich pieknych ocen w mojim dzienniku...no ale dobra...dosc tego chwalenia sie...W poniedzialek to dzialo sie tyle ze po fajnym..a wlasciwie najlepszym piatku w mojim zyciu i fajowej soboty i troche zmulonej...choc nie takiej zlej niedizeli...bo troche se odpoczalem...nadszedl ponedzialek...czyli sql...no ale dobra...trza to przezyc...a mialem na 8.50 dzisiaj...wstalem..a raczej probowalem wstac o 7.50...no ale sie nie udalo...bo kwadratowy maly przyjaciel mnie nie zdolal do konca obudzic...i pospalem jeszcze do 8.10...nastepnie tak jak codziennie wyruszylem do sql o 8.35(jak mam na 8.50 to tak wychodze) i poszedlem po szczepana...bo ja mam tak daleko do sql ze musze chodzic z kolega do niej...bo sie sam boje chodzic:P:P...potem pierwszy angol...z praktykankom...jak zwykle bania...bo praktykantka to troche taka nie taka...i wszystko mozna robic...potem matma...na niej jak zwykle kazdy ma faze a potem ja musze sluchac kazan nauczycielki jak ja sie zachowuje zle...chociaz ze nic nie robie...no moze troszke przeszkadzam, przyznam sie...potem technika...tego nie musze opowiadac...bo kazdy wie co sie dzieje gdy lekcje prowadzi Jaworska...czyli nie ma lekcji tylko tak jak by GDW...tylko ze lepsze o 100 razy...polak...kazanie drektora na temat chamstwa...jak co lekcje zreszta...i wreszcie ostatnia lekcja...hista...dostalem 5 za cwiczenia:P:P:P:P:P...dome...komp...gosc (nie bede mowil kto nim byl...moze sama powie)...i dryn dryn do Szczepana czy wyjdzie na dwor...bo zmula na chacie...wiec co mial sie Szczepan nie zgodzic...wyszlismy...i odrazu powedrowali my do Kozaka...Kozak chory...wchodzimy do niego na chate..a on paraduje w koszulce i bardzo sexi bokserkach...Szczepan sie troche podniecil...Kozak troche popuszczal muzy...kabarety dal...ja se przez neta pogralem w SoF 2...potem do domku...bo Szczepan musial jush isc...no i znowu komp...nie no...dobra przyznam sie...zrobilem zadanie domowe z chemii...LoL...kto by pomyslal...ja i z chemii...no ale dobra...wazne ze zrobilem...no i to by bylo na tyle...bo w sumie to potem robilem to co teraz robie...czyli na kompie siedizalem...i do tej pory siedze...i jush koncze ta note...nota nie musi sie wam podobac...bo moze byc troche nudna...bo pisalem ja z nudow...bo jak byscie siedzieli od 13 do 22 na kompie z malymi przerwami to tesh by wam sie nudzilo...no wiec sory jak sie nudziliscie czytajac to...i pozdrowionka...wiec pozdrawiam: Ule...dla tej osobki wielkie BUSSSIII za to ze jest i za to ze dizeki niej mozna tak bardzo cieszyc sie zyciem, Anie(jush sie pogodzilismy:P:P:P:P), Kube, Tomusia, Olusia(:P:P) Kozaka...ty ciulu masz wracac do sql...bo nuda i przysypiam, Szczepana, Pati, Mastiego i Miske...Cya(czyt. sija)