Komentarze: 32
Siema...=]
Na poczatku chce powiedziec ze nota nie bedzie dluga...Wiec spokojnie...Bedzie opisywala tylko 2 fajne dni...Sobote i poniedzialek...bo w niedziele nic sie nie dizalo...
Wiec zaczne od Soboty...Wiec w sobote przydreptal do mnie Olo...tzn nie dokoncza przydreptal do mnie...ale o tym zaraz...Na poczatku byly wielkie watpliwosci co do naszego spotkania...bo pierwsza wersja byla taka ze mialem isc z Ula do kina:P...Ale niestety nie wyszlo bo Uluś ma kare :(:(...No i potem zgadalem sie z Olem...i umowilismy sie pod wiaduktem...taaaaaaaa...jakos nie za bardzo to wyszlo...bo ja wyszedlem z domku troche za wczesnie...X]Po dotarciu pod wiadukt (dla tych ktozy nie wiedza co to wiadukt to mowie ze to taki most X]) postanowilem isc troche dalej...no i dotarlem na taka jakby lake...tzn ja na to mowie laka...ale to wcale nie jest laka...ale podobne =]...No i patrze i idzie Olo...ja se siadam na laweczke...i czekam na niego az do mnie dojdzie...czekam i czekam...i sie doczekac nie moge...patrze na Ola a on czeka na mnie...i se tak czkeamy na siebie i czekamy i sie do czekac nie mozemy...wkoncu Olo podszedl...ale nie do mnie...no z kad ze znowu...on tylko podszedl o jedna lawke blizej i zasiadl na nie...no to ja postanowilem zrobic to samo...poszedlem...nie no sory...przesunalem sie lawke dalej...X] I nagle slysze z "daleka"..."Co Tam Slychac"...no to co ja mialem cicho siedizec...odpowiedzialem..."Po Stremu" X]...no i sie skonczylo...wszyscy rozeszli sie do domu i zyli dlugo i szczesliwie...nie no sciema...bo dzien dopiero sie zaczal...Z Kopernika powedrowalismy przez A na C (to sa takie piekary dla niekumatych...)...Bo na C musielismy kupic sobie kisiel...No i tak chodzimy od sklepu do sklepu po ten kisiel...i nigdize nie ma...to sie wkurwilismy...i wkoncu Olo poszedl do sklepu i kupil...2 kisiele...ale inne niz chcialem:/...ale i tak byly dobre =]=]...w drodze tu i tam i tam i tu gadalismy sobie...a o czym??...no jak to o czym...o czym ja moge gadac z Olem??...a sami sie domyslcie :P:P...PO zakupie kisielu powedrowalismy go zjesc...aha...a Olo mial przy sobie budyn...to tez go wciumkalismy :P:P...Bylo super...Po tej jakze wysmienitej uczcie powedrowalismy do mnie do domku troche sie ociepilic i cos wciumkac...a potem postanowilismy do Kozaka...wiec powedrowalismy do Kozaka...W klatce Kozaka podczas gdy na niego czekalismy Olo zaczal sie bawic swiatelkiem...i mnie wkurwil:P:P...to wzialem go na "Kartoflaka"( ten kto czytal wczesniejsze noty powinien wiedziec o co cho...a ten kto nie czytal to sie nie dowie...) w sciane wgniotlem...sie jeszcze noga zaparlem o barierke i slysze tylko jakies "AAAAAAAAAaaaaaaaAAAAA"...no to postanowilem go puscic...Potem wyszlismy na dworek z Kozakiem...pierwszy raz od tygodnia go widzialem...to mi sie chumorek poprawil z deczka...Posmialismy sie troche...ja z Olem dokonczylismy budyn bo nam jeszcze troche zostalo...odprowadzilismy Kozaka...I z Olem pod Careffour z predkoscia swiatla...bo tam czekal na niego jego brat...Olo odjechal( ;( )...ja powedrowalem do mojej chatki...i dzien sie skonczyl...
Nastepna byla niedizela...ale jak jush pisalem to nuda byla...jedyna atrakcja dnia to to ze mnie mama obciela...tzn wlosy mi sciela...
Nastepny...hmmmm...Poniedizalek...troche ten budyn i kisiel mi komurek pozjadal i mi sie teraz z deka myli X]X]X]...No dobra...wiec jak jush mowilem nastepny byl wtorek....tfuuuuu...poniedzialek...wiec szkola...Uczucia co do tej szkoly mialem mieszane dzisiaj...bo z jednej strony Kozak mial wrocic i tak tez zrobil...a z drugiej strony...nauka...aja dizsiaj nic nie umialem...dopiero w sql sie dowiedzialem co bylo zadane...Pierwszy byl anglik...DZIZYSSSSSS...jaka schiza na angliku:/:/:/...po ostatiej burdzie co zesmy uciekli przez okno...a wlasnie...ja nie opisywalem piatku...tam napewno byly jakies banie...ale najlepsze bylo to ze nie bylo w-f'u...i zastepstwo z Muraszko...LOL...taka banie zesmy rozkrecili ze ona wyszla z sali i nas w niej zamknela...nawet na pzerwe...to ja se mysle co bede siedzial na przerwie w sali...Marzena, Magda, Szopa, Ja, Moskal, Szczepan i Masti wybilismy sie przez okno:P:P...i ponoc miala byc jakas lipa...ale narazie nic nie gadaja...moze zapomnieli X]X]...Dobra wracajac do poniedizalku...na angliku taka schiza ze slyszalem jak Szczepan za mna oddycha...a znalaz on sie tam bo Muraszko na poczatku lekcji glosem niczym Hitler powiedziala..."Siadac osobo!!!!!!"...wszyscy jush karteczki szukuja...tylko ja nie...bo ja to odrazu wiedizalem ze nie bedzie kartkowki...i nie bylo...tylko kazala osobno siadac:P:P...potem wyskoczyla z jakims zadaniem domowym...;;;;;;;;;;;;;;...o co cho??...jakim zadaniem??...potem sie okazalo ze bylo...nawet 4 zadania do domciu zadane :/:/:/...i ja z mojim pechem musialem zostac wziety do przeczytania mojego zadania domowego X]X]X]X]X]...taaaaaaa....no ale dobra...musze sie pochwalic...za to ze nic nie mialem...i za to ze robilem dopiero jak mialem czytac to dostalem 4+...to sie nazywa miec talent:P:P:P...dzisiaj tesh cos zadala...ale ja nie zapisalem...i znoowu bedize zong ;;;...Nastepna matma...ale nie ma Plutowskiej:P:P...ale zato byla Palacowa(zajebiste nazwisko...Palac)...a to jest jeszcze gorsze stworzenie niz Plutowska...no i mnie z Kozakiem zlapala bania...ja se rysowalem serduszko...ale nie takie zwykle...tylko takie zajebiste:P:P:P:P:P:P:PP:P:PP:P:P:P...Potem zlapala nas ostra bania z Kozakiem...ja do Kozaka..."Ale mnie mama chuowo sciala"..a Kozak..."CO?? CHUJA CI MAMA OBCIELA??!!!!" ...to bylo ostre...w sumie to z calej lekcji zapisalem tylko temat...ktory brzmial..."Zadania Tekstowe"...i nic wiecej...Kozak cos tam naszrajbal...Potem technika...z nasza kochana pania Jaworska.......tam jak zwykle bomba...tylko Kozak sie troche zmulil...znowu nic nie zapisalem...bo po co??...jakies 10 razy chodzilem do kosza...bo mi sie nudzilo...Potem polak...na technice zorjentowalem sie ze nie wzialem polaka do sql wowle......ale na polaku zastepstwo...czytalismy jakiegos "Don Kichota"...dorba sory...koto czytal to czytal...:P:P:P:P:P...mi sie za bardzo nie chcialo...wiec bylem w tych ktorym sie nie chcialo...najlepsze bylo jak na glos czytala Marzena...w sumie to nie czytala...bo to co ja slyszlaem to bylo cos w stylu takiego glocheg "MHAMAHMAMAHMHMHMHAMMAHMHAMAHA MHMAHHAMHMYHMMYHMMYHYYYM:... Jakos tak to wygladalo...potem bylo lepiej...Ni chuj nie rozumiem tego tekstu...bo nawet nie probowalem sie nad nim skupic...Potem ostatnia lekcja...Hista...YEAH!!!...Jak ja to kocham...jeszcze z Pichla...no cudo poprostu...ja nic nie umim bo mi sie nie chcialo uczyc...i nagle slysze..."Do odpowiedzi!!!!!"...o kur!!!!...schiza ostra...i tu nagle "Glóch"...czyli jeden numer ode mnie...bo ja mam 5 a ona ma 6...Cegla spadla mi z serca:P:P...bo kamien to za malo powiedziane...W polowie lekcji zauwazylem...lypiez??...nie nie...to byl raczej LUPIEZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!... na glowie Kozaka...DZIZYSSSS!!!!...ile on tego tam ma...powinien robic za te maszyny co nasniezaja stoki...potem zaczal sie bawic tym LUPIEZEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!...tzn. zaczal se go trzepac:P:P:P...nawet wpadl na pomysl zeby go zbierac na swoj czarny piornik:P:P...Bania z LUPIEZUUUUUUUUU!!!!!!!!!!! sie skonczyla...i Kozak..."piernal"...bo ja myslalem ze on piernal...tzn nie tylko ja...cala klasa tak myslala...a on ponoc tak o reke zrobil...nie wiem czy mu wiezyc...ale dobra...niech mu bedzie...No i w sumie to by bylo na tyle...
Dobra...na poczatku troche przesadzilem z tym ze nota bedze krutka...ale wyobrazalem sobie ze bedzie krotka...wiec sory wielkie...ale mam nadizeje ze sie nie nudziliscie...i mam jeszcze nadzieje ze dobrze opisalem ten dzien...a jak o czyms zapomnialem to na komentach cos mowcie to dodam...
Teraz tylko pozdrowionka...Wiec pozdrawiam: Anie, Miske, Pati, Mastiego, Szczepana, Kozaka (dzieki ze nareszcie wrociles do sql...)...i Ola
A teraz BUSIIII... A wiec BUSSSSSSSSSSSIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII dla ULUSIIIIIIIIII:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*(dlaczego wczoraj zmienilas opis??byl taki fajny :(:(:(:(:(:( mam nadzieje ze wiesz o ktory opis mi chodzil)