Najnowsze wpisy, strona 2


mar 01 2006 Sobota, Niedizela, Poniedzialek...
Komentarze: 1

 Siemka...=]
W sumie to ja pisze note bo mi sie zajebi...strasznie nudzi...no ale tesh dlatego ze troche sie wydarzylo od piatku...Wiec zaczne od soboty...A wiec w sobote byly urodzinki mojego dziadziusia...a ze dziadzius mieszka w Chojnowie to nie moglo sie obyc bez spotkania z Tomusiem...najpierw bylo kminienie jak to by ise z Tomusiem dogadac co do spotkania...kminimy i kminiy i wpadlismy na pomysl...a wlasnie...ja tu tak ciagle pisze w liczbie mnogiej...a to wszystko dlatego ze ja tam bylem z Kuba...bo wkoncu jestesmy kuzynami...a wiec moj dziadek to takze i jego dziadek;];]...No to teraz wracam do soboty...no wiec wpadlismy na pomysl zeby wziasc wielka, ciezka, zolta z jakimis liczbami...czyli poprostu ksiazke telefoniczna...i zadzwonilismy do Tomusia...ale zajete...i tak z 5 razy...i wpadlismy na lepszy pomysl...czyli poprostu pujsc po niego...fakt ze nie wiedzielismy gdzie mieszka...ale jakos po wielu poszukiwaniach niczym poszukiwacze zaginionego skarbu znalezlismy Tomusiowy domek...a raczej mieszkanie...a wlasciwie nie znalezlismy...bo to Tomus znalazl nas...ale nie chce mi sie pisac o tym jush w jaki on to sprytny sposob zrobil...a wlasciwie co mi tam...no wiec Tomus znalazl nas tak ze wyjzal przez okno swojego pokoju i nas zauwazyl:P:P No wiec polazilismy troche po dworku...zjedlismy kilka chrupkow...a raczej kilka paczek chrupkow...posmialismy sie troche....itd. ...wrocili my do domku i co dalej sie dzialo to sory ale nie moge napisac...tylko my dwaj wiemy co sie dzialo...ale spokojnie...wiem co sobie myslicie co sie dzialo...wiec zapewniam was ze nie to co sobie myslicie...Nastepnie byla niedizela...a w niedziele to sie nic nie dzialo...siedzialem w domu...i sie uczylem...slyszycie...a raczej widzicie...jaaaaaaaaa...jaaaa sie uczylem...i sam sie troche zdziwilem...bo ja i sie uczyc...ci ktorzy mnie znaja wiedza jakie to jest dziwne...to jest tak dziwne ze nie da sie tego opisac...no ale odrazu bylo widac wyniki tego wszystkiego...a mianowicie 4 z polaka i 5 z histy:P:P:P:P...jak ja dawno nie widzialem takich pieknych ocen  w mojim dzienniku...no ale dobra...dosc tego chwalenia sie...W poniedzialek to dzialo sie tyle ze po fajnym..a wlasciwie najlepszym piatku w mojim zyciu i fajowej soboty i troche zmulonej...choc nie takiej zlej niedizeli...bo troche se odpoczalem...nadszedl ponedzialek...czyli sql...no ale dobra...trza to przezyc...a mialem na 8.50 dzisiaj...wstalem..a raczej probowalem wstac o 7.50...no ale sie nie udalo...bo kwadratowy maly przyjaciel mnie nie zdolal do konca obudzic...i pospalem jeszcze do 8.10...nastepnie tak jak codziennie wyruszylem do sql o 8.35(jak mam na 8.50 to tak wychodze) i poszedlem po szczepana...bo ja mam tak daleko do sql ze musze chodzic z kolega do niej...bo sie sam boje chodzic:P:P...potem pierwszy angol...z praktykankom...jak zwykle bania...bo praktykantka to troche taka nie taka...i wszystko mozna robic...potem matma...na niej jak zwykle kazdy ma faze a potem ja musze sluchac kazan nauczycielki jak ja sie zachowuje zle...chociaz ze nic nie robie...no moze troszke przeszkadzam, przyznam sie...potem technika...tego nie musze opowiadac...bo kazdy wie co sie dzieje gdy lekcje prowadzi Jaworska...czyli nie ma lekcji tylko tak jak by GDW...tylko ze lepsze o 100 razy...polak...kazanie drektora na temat chamstwa...jak co lekcje zreszta...i wreszcie ostatnia lekcja...hista...dostalem 5 za cwiczenia:P:P:P:P:P...dome...komp...gosc (nie bede mowil kto nim byl...moze sama powie)...i dryn dryn do Szczepana czy wyjdzie na dwor...bo zmula na chacie...wiec co mial sie Szczepan nie zgodzic...wyszlismy...i odrazu powedrowali my do Kozaka...Kozak chory...wchodzimy do niego na chate..a on paraduje w koszulce i bardzo sexi bokserkach...Szczepan sie troche podniecil...Kozak troche popuszczal muzy...kabarety dal...ja se przez neta pogralem w SoF 2...potem do domku...bo Szczepan musial jush isc...no i znowu komp...nie no...dobra przyznam sie...zrobilem zadanie domowe z chemii...LoL...kto by pomyslal...ja i z chemii...no ale dobra...wazne ze zrobilem...no i to by bylo na tyle...bo w sumie to potem robilem to co teraz robie...czyli na kompie siedizalem...i do tej pory siedze...i jush koncze ta note...nota nie musi sie wam podobac...bo moze byc troche nudna...bo pisalem ja z nudow...bo jak byscie siedzieli od 13 do 22 na kompie z malymi przerwami to tesh by wam sie nudzilo...no wiec sory jak sie nudziliscie czytajac to...i pozdrowionka...wiec pozdrawiam: Ule...dla tej osobki wielkie BUSSSIII za to ze jest i za to ze dizeki niej mozna tak bardzo cieszyc sie zyciem, Anie(jush sie pogodzilismy:P:P:P:P), Kube, Tomusia, Olusia(:P:P) Kozaka...ty ciulu masz wracac do sql...bo nuda i przysypiam, Szczepana, Pati, Mastiego i Miske...Cya(czyt. sija)

 

lol-chs : :
mar 01 2006 Robienie Bloga
Komentarze: 2

Siemka. Pisze ta note po prawie 2 miesiacach przerwy...byla ona zpowodowana tym ze...hmmm...ze tak powiem nie chcialo mi sie pisac not...i musialem zrobic nowego bloga...czyli wlasnie tego. No a to wszystko dzieki Olowi...ktory siedzial u mnie dzisiaj przez jakies 5-6 h i robil mi to wszystko...tzn nie sam...troche mu pomoglem...ale nie robic grafike tylko mowilem co gdzie ma byc...po 1 h robienia grafiki przylaczyl sie do nas Kuba...no i bylo fajnie...No ale zapomnialem dodac ze Olo bez jak on to mowi "ciach" to nic nie zrobi...wiec mosialem nabyc "ciacha" zeby do mnie przyszedl...no i nabylem...zjadl i wzial sie do roboty...robil robil...i tu nagle wpada mamuska z jak to Olo mowi...a raczej pisze...ponczkami =]...Olo z kilometra...nie no przesada...z 2 metrow wyczul ponczki (=]) i wzial sie do ciumkania...zjadl 2...i tu nagle Kuba mowi zebysmy sobie wzieli jego bo on jush nie zje...popatrzylem sie prosto w oczy Olowi...iiiiiiiiii...jak aktorzy z westernu szybkim ruchem reki zarabalem Olowi panczka (=]) z przed....jego reki...no i tak zeby zrobic na zlosc Olowi jadlem 3 ponczka (=]) a Olo tylko patrzyl maslanymi oczkami na niego...aha a jak Olo do mnie wchodzil do domu to pierwsze pytanie jakie zadal to czy mam "ponczki z benzyna" dla niego...wiec odpowiedzialem ze narazie nie ale bede potem...po dlugim robieniu bloga razem z Kuba wpadlismy na fajny pomysl i zamiast kawalow o Chucku Norrisie wymyslalismy kawaly o Olku...no i wymyslilismy..."Gdy Olo jest glodny nie czuje bolu"...a to wszystko prze to ze Olo byl glodny i Kuba mu strzelil w ucho a Olo nawet nic nie powiedzial...Pozniej Olo cos pomroczal polezal (bo byl troche zmeczony) i nie chcial robic dalej bloga....wiec ja go wzialem ponczkiem ktorego znalazlem w kuchni...zjadl i robil dalej...A jak zrobil to trza bylo sie jush zbierac...Na poczatku mielismy zamiar odprowadzic Ola do wiaduktu...no ale nie wyszlo i odprowadzilismy go tylko bo polowy drogi...bo nam jush czasu brakowalo bo Kuba sie tesh gdzies spieszyl...no i sie pouczylem troche z Histy...az sam sie dziwie jak ja to zrobilem...no ale jakos zrobilem...a teraz siedze i pisze ta note...A jutro szykuje sie nieziemsko fajny dzien...bo idziemy do kina z .... Olem i .... .Jak beda chcialy te osoby powiedziec ze idziemy z nimi to powiedza...ale ja nie powiem bo nie wiem czy chca zebym powiedzial. A w sql to tesh bylo troche emocji...pierwszy byl basen...i madry Damianek jak zwykle mosial cos wymyslec i co...no jak to co...wskoczyl do brodzika na glowke...aaaałłłłłłłłłaaaaaaaaaaa...troche bolalo...potem wytrzymalosciowka..10 minutek bez przerwy plywac i kto wiecej basenow...nie bede sie chwialil mojimi wynikami...ale dosyc dobre mial Kozak...4 baseny ...potem lekka zamula i...nastepne wrazenia..wyladowalem u pedagoga...a za co...a za Dominika...bo ktos sprzedal ze chcem go pobic...i mam lipe...rodzice wezwani do sql...mielismy miec do 14 dzisiaj ale ja sie wczesniej zwolnilem bo chodze na szczepienia...wiec powedrowalem o 12 do domciu...a reszta zmulala paly w sql jeszcze 2 h:P:P:P =]...No to ja jush koncze...tylko jeszcze pozdrofionka =]... No to tak...w pierwszej kolejnosci to Anie i Ule...bo to kobiety a kobiety przodem...a teraz to dla Kuby, Ola(dla niego wielkie dzieki), Kozaka, Szczepana, Mastiego i Pani Pedagog (ta na bank)...No i to wszycho...Wiec do zobaczenia na nastepnej nocie...

lol-chs : :
lut 27 2006 Sobota, Niedizela, Poniedzialek...
Komentarze: 8

 Siemka...=]
W sumie to ja pisze note bo mi sie zajebi...strasznie nudzi...no ale tesh dlatego ze troche sie wydarzylo od piatku...Wiec zaczne od soboty...A wiec w sobote byly urodzinki mojego dziadziusia...a ze dziadzius mieszka w Chojnowie to nie moglo sie obyc bez spotkania z Tomusiem...najpierw bylo kminienie jak to by ise z Tomusiem dogadac co do spotkania...kminimy i kminiy i wpadlismy na pomysl...a wlasnie...ja tu tak ciagle pisze w liczbie mnogiej...a to wszystko dlatego ze ja tam bylem z Kuba...bo wkoncu jestesmy kuzynami...a wiec moj dziadek to takze i jego dziadek;];]...No to teraz wracam do soboty...no wiec wpadlismy na pomysl zeby wziasc wielka, ciezka, zolta z jakimis liczbami...czyli poprostu ksiazke telefoniczna...i zadzwonilismy do Tomusia...ale zajete...i tak z 5 razy...i wpadlismy na lepszy pomysl...czyli poprostu pujsc po niego...fakt ze nie wiedzielismy gdzie mieszka...ale jakos po wielu poszukiwaniach niczym poszukiwacze zaginionego skarbu znalezlismy Tomusiowy domek...a raczej mieszkanie...a wlasciwie nie znalezlismy...bo to Tomus znalazl nas...ale nie chce mi sie pisac o tym jush w jaki on to sprytny sposob zrobil...a wlasciwie co mi tam...no wiec Tomus znalazl nas tak ze wyjzal przez okno swojego pokoju i nas zauwazyl:P:P No wiec polazilismy troche po dworku...zjedlismy kilka chrupkow...a raczej kilka paczek chrupkow...posmialismy sie troche....itd. ...wrocili my do domku i co dalej sie dzialo to sory ale nie moge napisac...tylko my dwaj wiemy co sie dzialo...ale spokojnie...wiem co sobie myslicie co sie dzialo...wiec zapewniam was ze nie to co sobie myslicie...Nastepnie byla niedizela...a w niedziele to sie nic nie dzialo...siedzialem w domu...i sie uczylem...slyszycie...a raczej widzicie...jaaaaaaaaa...jaaaa sie uczylem...i sam sie troche zdziwilem...bo ja i sie uczyc...ci ktorzy mnie znaja wiedza jakie to jest dziwne...to jest tak dziwne ze nie da sie tego opisac...no ale odrazu bylo widac wyniki tego wszystkiego...a mianowicie 4 z polaka i 5 z histy:P:P:P:P...jak ja dawno nie widzialem takich pieknych ocen  w mojim dzienniku...no ale dobra...dosc tego chwalenia sie...W poniedzialek to dzialo sie tyle ze po fajnym..a wlasciwie najlepszym piatku w mojim zyciu i fajowej soboty i troche zmulonej...choc nie takiej zlej niedizeli...bo troche se odpoczalem...nadszedl ponedzialek...czyli sql...no ale dobra...trza to przezyc...a mialem na 8.50 dzisiaj...wstalem..a raczej probowalem wstac o 7.50...no ale sie nie udalo...bo kwadratowy maly przyjaciel mnie nie zdolal do konca obudzic...i pospalem jeszcze do 8.10...nastepnie tak jak codziennie wyruszylem do sql o 8.35(jak mam na 8.50 to tak wychodze) i poszedlem po szczepana...bo ja mam tak daleko do sql ze musze chodzic z kolega do niej...bo sie sam boje chodzic:P:P...potem pierwszy angol...z praktykankom...jak zwykle bania...bo praktykantka to troche taka nie taka...i wszystko mozna robic...potem matma...na niej jak zwykle kazdy ma faze a potem ja musze sluchac kazan nauczycielki jak ja sie zachowuje zle...chociaz ze nic nie robie...no moze troszke przeszkadzam, przyznam sie...potem technika...tego nie musze opowiadac...bo kazdy wie co sie dzieje gdy lekcje prowadzi Jaworska...czyli nie ma lekcji tylko tak jak by GDW...tylko ze lepsze o 100 razy...polak...kazanie drektora na temat chamstwa...jak co lekcje zreszta...i wreszcie ostatnia lekcja...hista...dostalem 5 za cwiczenia:P:P:P:P:P...dome...komp...gosc (nie bede mowil kto nim byl...moze sama powie)...i dryn dryn do Szczepana czy wyjdzie na dwor...bo zmula na chacie...wiec co mial sie Szczepan nie zgodzic...wyszlismy...i odrazu powedrowali my do Kozaka...Kozak chory...wchodzimy do niego na chate..a on paraduje w koszulce i bardzo sexi bokserkach...Szczepan sie troche podniecil...Kozak troche popuszczal muzy...kabarety dal...ja se przez neta pogralem w SoF 2...potem do domku...bo Szczepan musial jush isc...no i znowu komp...nie no...dobra przyznam sie...zrobilem zadanie domowe z chemii...LoL...kto by pomyslal...ja i z chemii...no ale dobra...wazne ze zrobilem...no i to by bylo na tyle...bo w sumie to potem robilem to co teraz robie...czyli na kompie siedizalem...i do tej pory siedze...i jush koncze ta note...nota nie musi sie wam podobac...bo moze byc troche nudna...bo pisalem ja z nudow...bo jak byscie siedzieli od 13 do 22 na kompie z malymi przerwami to tesh by wam sie nudzilo...no wiec sory jak sie nudziliscie czytajac to...i pozdrowionka...wiec pozdrawiam: Ule...dla tej osobki wielkie BUSSSIII za to ze jest i za to ze dizeki niej mozna tak bardzo cieszyc sie zyciem, Anie(jush sie pogodzilismy:P:P:P:P), Kube, Tomusia, Olusia(:P:P) Kozaka...ty ciulu masz wracac do sql...bo nuda i przysypiam, Szczepana, Pati, Mastiego i Miske...Cya(czyt. sija)

lol-chs : :
lut 25 2006 Kino
Komentarze: 8

Siema...Ostatnia notke pisalem przed wczoraj...no i mojim zdaniem to jest za szybko na nastepna...ale nie mogl bym nie opisac tego dnia. Wiec zaczelo sie to tak ze od tygodnia bylismy umowieni z Ulą, Olem i Miśką do kina...no i przyszedl dlugo oczekiwany piatek...no i ja sie tu jush ciesze jak male dziecko z klockow lego...iiii...i tu nagle dzwoni mamuska ze dostala wezwanie do szkoly...nie wie w jakiej sprawie wiec mam niby czekac na nia w domu...a ja nie moglem czekac bo bylem umowiony do kina...wiec kminie i kminie czy czasem nie zrobic tak zeby jednak pujsc do kina...no ale bym mial taka lipe ze ja pindole...ale co tam...pomyslalem sobie ze nie moze sie wszystko spieprzyc przezglupiego Dominika...wiec postanowilem isc do kina wbrew woli mamuski(=D)...no i jush przychodze do domku...iiii...tatus mowi ze nigdzie nie ide bo musze czekac na mamuske...no ale ze tatus to tatus to powiedzialem mu cala historie z tym pajacem i zadzwonil do mamuski i powiedzial ze moge jechac...nawet mnie podwiozl do Uli. No i dopiero teraz sie zaczyna cala fajna historia...Wiec gdy Ula wyszla ze swojego przepieknego domku (nie sciemniam) powedrowalismy na przystanek gdzie mielismy sie spotkac z Miska i Olem...no ale ze bylo jeszcze duzo czasu to powedrowalismy po Miske...a tu sie okazuje ze Miska z Olem jush poszli...i sie minelismy...wiec Ula szybko telefon (moj bo na swojim nie ma kasy) i dzyn dzyn do Miski...no i sie zgadaly...i sie narescie spotkalismy...Ula z Miska jakies tam przytulanki...a ja z Olem nasze przywitanie...czyli hyhahohe rekomoma i jest...no i powedrowalismy do biedronki po bilety...i ja musialem moja madra karteczke wyciagnac...nie wazne jaka karteczke...a Ula sie wkurzyla ostro...potem musialem ja przepraszac (nie ostatni raz w tym dniu) no ale mi wybaczyla...Wkoncu dojechalismy do kina...zajelismy nasze miejsca...jak to miska powiedziala nie do konca nasze...ale po pewnych poprawkach juhs nasze...jeszcze sie nie zaczal film a madra Ula co zrobila...byla tak zafascynowana tym dniem ze co...no co??...no jak to co...porwala swoj bilet...i jak jush go porwala to dopiero sie skapnela ze go porwala...no ale dobra...wkoncu sie zaczol film...i tutaj nie bede duzo pisall bo to tu jest dosc ze tak opwiem prywatnych spraw...moge tylko napisac ze ja z Olem to troszke spalismy...ja tylko slyszalem jak sie cisgle Miska z Ulka brechtaja....Ale wowle bylo cudnie...czasami az za cudnie (:P:P:D:D). Jak skonczyl sie film to Uli i Misce zachcialo sie gum (ale takich zwyklych do zucia) no i poszlismy do kiosku...tam znowu mialy obie ostra banie...nie wiem nawet z czego...no ale dobra...nastepny cel pizzeria...za duzo ludzi...wiec poszlismy do mc donalda...tam zjedlismy co nie co...Ula znowu sie na mnie wkurzyla...po raz 3...2 nie opisywalem bo to nasza sprawa...no wiec poszlo o to ze za duzo powiedzialem co mozna by bylo kupic za 5000 zl...wkurzona Ula wyszla z mc donalda z Miska...a ja z Olem zostalismy...
-spokojnie Olo wroca
-no nie wiem
-spokojnie
-no nie byl bym taki spokojny
-mowie ci wroca
No ale nie wrocily...i musielismy je gonic (:P:P)...To w sumie bylo by na tyle...bo to ze wrocilismy na piekary A odprowadzilismy Miske a potem Ulke nie bede jush pisal...ale wiedzcie ze bylo FAJnie...potem nie chcialem puscic Uli do domu...bo nie chcialem zeby sie jush konczyl tak CUDNY dzien...No ale niestety sie skonczyl...Wrocilem z Olem do mnie do domku...Olo poczekal na brata...az po niego przyjedize...Olo odjechal...ja poszedlem do mamy na kazanie w sprawie sql...mamuska pogadala 10 min (tak jak sie spodziewalem) i przyszedl Kubus do mnie...i dalej jush nie musze chyba pisac bo kazdy wie co sie dzialo...czyli dzialo sie to ze byla bania...No a teraz siedzie o 10.16 i koncze jush note...mam nadzieje ze dobrze opisalem ten CUDNY dzien i o niczym nie zapomnialem...i sory ze nie
napisalem co dzialo sie pod czas filmu ale to naprawde nie wasza sprawa...No wiec koncze jush ta notke..i pozdrowionka: szczegolnie dla Uli...dla niej tesh wielkie BUSIIIIIIIIII, dla Misi, Ola, Ani ktora jest na mnie zla ( :(:( ), Kuby...mojej zajebistej klasy...aha i Kozaka ktory mnie wspiera przed zasnieciem na lekcjach...wielkie dzieki brachu :) No to zegnam ozieble z lekka nuta ironi (jak to mowi mamuska Olka) i do nastepnej notki...ktora bedzie czuje bardzo szybko...bo moze w poniedzialek

lol-chs : :
lut 23 2006 Robienie Bloga...I Troche Sql :/:/
Komentarze: 8
Siemka. Pisze ta note po prawie 2 miesiacach przerwy...byla ona zpowodowana tym ze...hmmm...ze tak powiem nie chcialo mi sie pisac not...i musialem zrobic nowego bloga...czyli wlasnie tego. No a to wszystko dzieki Olowi...ktory siedzial u mnie dzisiaj przez jakies 5-6 h i robil mi to wszystko...tzn nie sam...troche mu pomoglem...ale nie robic grafike tylko mowilem co gdzie ma byc...po 1 h robienia grafiki przylaczyl sie do nas Kuba...no i bylo fajnie...No ale zapomnialem dodac ze Olo bez jak on to mowi "ciach" to nic nie zrobi...wiec mosialem nabyc "ciacha" zeby do mnie przyszedl...no i nabylem...zjadl i wzial sie do roboty...robil robil...i tu nagle wpada mamuska z jak to Olo mowi...a raczej pisze...ponczkami =]...Olo z kilometra...nie no przesada...z 2 metrow wyczul ponczki (=]) i wzial sie do ciumkania...zjadl 2...i tu nagle Kuba mowi zebysmy sobie wzieli jego bo on jush nie zje...popatrzylem sie prosto w oczy Olowi...iiiiiiiiii...jak aktorzy z westernu szybkim ruchem reki zarabalem Olowi panczka (=]) z przed....jego reki...no i tak zeby zrobic na zlosc Olowi jadlem 3 ponczka (=]) a Olo tylko patrzyl maslanymi oczkami na niego...aha a jak Olo do mnie wchodzil do domu to pierwsze pytanie jakie zadal to czy mam "ponczki z benzyna" dla niego...wiec odpowiedzialem ze narazie nie ale bede potem...po dlugim robieniu bloga razem z Kuba wpadlismy na fajny pomysl i zamiast kawalow o Chucku Norrisie wymyslalismy kawaly o Olku...no i wymyslilismy..."Gdy Olo jest glodny nie czuje bolu"...a to wszystko prze to ze Olo byl glodny i Kuba mu strzelil w ucho a Olo nawet nic nie powiedzial...Pozniej Olo cos pomroczal polezal (bo byl troche zmeczony) i nie chcial robic dalej bloga....wiec ja go wzialem ponczkiem ktorego znalazlem w kuchni...zjadl i robil dalej...A jak zrobil to trza bylo sie jush zbierac...Na poczatku mielismy zamiar odprowadzic Ola do wiaduktu...no ale nie wyszlo i odprowadzilismy go tylko bo polowy drogi...bo nam jush czasu brakowalo bo Kuba sie tesh gdzies spieszyl...no i sie pouczylem troche z Histy...az sam sie dziwie jak ja to zrobilem...no ale jakos zrobilem...a teraz siedze i pisze ta note...A jutro szykuje sie nieziemsko fajny dzien...bo idziemy do kina z .... Olem i .... .Jak beda chcialy te osoby powiedziec ze idziemy z nimi to powiedza...ale ja nie powiem bo nie wiem czy chca zebym powiedzial. A w sql to tesh bylo troche emocji...pierwszy byl basen...i madry Damianek jak zwykle mosial cos wymyslec i co...no jak to co...wskoczyl do brodzika na glowke...aaaałłłłłłłłłaaaaaaaaaaa...troche bolalo...potem wytrzymalosciowka..10 minutek bez przerwy plywac i kto wiecej basenow...nie bede sie chwialil mojimi wynikami...ale dosyc dobre mial Kozak...4 baseny ...potem lekka zamula i...nastepne wrazenia..wyladowalem u pedagoga...a za co...a za Dominika...bo ktos sprzedal ze chcem go pobic...i mam lipe...rodzice wezwani do sql...mielismy miec do 14 dzisiaj ale ja sie wczesniej zwolnilem bo chodze na szczepienia...wiec powedrowalem o 12 do domciu...a reszta zmulala paly w sql jeszcze 2 h:P:P:P =]...No to ja jush koncze...tylko jeszcze pozdrofionka =]... No to tak...w pierwszej kolejnosci to Anie i Ule...bo to kobiety a kobiety przodem...a teraz to dla Kuby, Ola(dla niego wielkie dzieki), Kozaka, Szczepana, Mastiego i Pani Pedagog (ta na bank)...No i to wszycho...Wiec do zobaczenia na nastepnej nocie...
lol-chs : :